poniedziałek, 9 listopada 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 25

Harry opowiedział siostrze i 
przyjaciołom o Zgredku. Nawet Hermiona nie wiedziała o co chodzi z tą Komnatą Tajemnic. Na razie postanowili o to nikogo nie pytać.
Za dwa dni będzie Noc Duchów.
 Dla Harry'ego i Laury to coś więcej niż jakaś uroczystość z dyniami i jedzeniem, wtedy zginęli ich rodzice. Laura na samą myśl o tym robi się smutna. Kiedy wracali z lekcji eliksirów ujrzeli załamanego Prawie Bezgłowego Nicka.
- Co się panu stało? - zapytał zaciekawiony Harry.
- Nie nic. No, dobra. Wysłałem zgłoszenie do udziału w Wyścigu Bezgłowych i mnie nie przyjęli, a to tylko dlatego, że moja głowa zwisa na jednym ścięgnie. Przecież to tak samo jakbym nie miał głowy.
- Ma pan trochę racji.
- Właśnie dzieci. Zrobilibyście coś dla mnie?
- Zależy co - powiedział Ron, a Hermiona go szturchnęła łokciem.
- No, bo w Noc Duchów będzie rocznica mojej śmierci i przyjedzie ten cały organizator wyścigów i czy chcielibyście przyjść i powiedzieć parę słów o mnie? Oczywiście to dla mnie ważne, bo jesteście moimi przyjaciółmi.
- Myślę, że przyjdziemy - odparł Harry z uśmiechem chociaż wiedział, że on i reszta nie ma na to ochoty.
- Wspaniale! To do zobaczenia w lochach w Noc Duchów o 20:00.
Dzieci nie miały ochoty iść na rocznicę śmierci, ale chciały zrobić przyjemność duchowi Gryffindor'u. 
Dzisiaj jest Noc Duchów. Przyjaciele
zamiast iść z innymi uczniami na ucztę, wybrali się do Prawie Bezgłowego Nicka. 
- Ej słyszeliście? - zagadnął ich Ron po drodze. - Podobno Filtch jest charłakiem!
- Ronaldzie - zaczęła Hermiona. - Tą wiadomość słyszał chyba już każdy w Hogwarcie i powiem szczerze, że ona jest prawdziwa. Widziałam jak dostał list z Wmiguroku.
Doszli do lochów. Weszli do pomieszczenia gdzie było strasznie zimno. Prawie Bezgłowy Nick gorąco ich powitał i zaprosił do środka. Ich obecność poruszyła wszystkie duchy, bo nie zawsze są z nimi na przyjęciach. Kiedy znaleźli się w środku byli bardzo głodni. Podeszli do stołu z przekąskami, ale od razu minął im apetyt. Poczuli okropny zapach przynoszący ich o mdłości. Na stole leżały popsute owoce, zgniłe ryby i inne obrzydliwe rzeczy. Nagle do lochu wjechał powóz z końmi duchami i jakimś duchem. Okazało się, że był to organizator zawodów. Porozmawiali chwilę z nim. Rozmowa była bardzo nie typowa. Nagle zrobiło się im strasznie zimno i pożegnawszy się z Nickiem wyszli. Kiedy byli w drodze do Wielkiej Sali na ucztę Harry i Laura znowu usłyszeli tajemnicze szepty. 
- Zabiję cię.... Rozszarpię......
Podeszli do ściany. Wydawało im się, że odgłosy dochodzą właśnie z niej. Spojrzeli na siebie i zaczęli biec. Hermiona i Ron zdezorientowani ruszyli za nimi. Dobiegli aż pod łazienkę Jęczącej Marty, z której wydobywała się woda zalewając cały korytarz. Nagle Ron stał jak wryty, patrząc w okno. Po ścianie wchodziły tysiące pająków. przyjaciołom przypomniało się, że ich przyjaciel panicznie boi się tych stworzeń. Szybko odsunęli go od okna. Znowu rodzeństwo usłyszało te szepty. Podeszli kawałek dalej i zobaczyli przeraźliwy napis na ścianie. Wydawało się jakby go ktoś napisał krwią, a brzmiał on tak: Komnata Tajemnic została otwarta. Strzeżcie się potomka Slitherina.
Trochę niżej wisiała nieruchomo kotka pana Filtcha, pani Norris. Wydawało się, że była martwa. Usłyszeli kroki. Ku nim szli uczniowie. Nie zdążyliby uciec więc stali nieruchomo. Nagle wszyscy zebrali wokół nich z przerażonymi minami. Pojawił się Filtch i zrozpaczony podbiegł do kotki.
- Wy.... - powiedział groźnie wskazując na Laurę i Harry'ego. - Wy ją.... zabiliście! Jak ja was dorwę!
Już miał się na nich rzucić kiedy pojawili się inni nauczyciele. Profesor McGonagall, profesor Dumbledore, profesor Lockhart i profesor Snape.
- Panie Filtch! Proszę się opanować! - powiedział Dumbledore spokojnym jak zawsze głosem i podszedł do kotki. - Pani Norris jest żywa, ale spetryfikowana. Nic jej nie będzie. Zapewniam, że pani Pomfrey ją wyleczy.
- Ale oni.... oni to zrobili!
- Przepraszam, że się wtrącam - powiedział Snape. -Uważam, że Potterowie znaleźli się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie. Proponuję najpierw znaleźć jakieś odpowiednie powody.
- Masz rację, Severusie. - potwierdził Dumbledore.
- Panowie! Proponuję żebyśmy wzięli Potterów do mojego gabinetu. Jest najbliżej - wtrącił Lockhart.
- Dziękuję. Myślę, iż to najlepsze rozwiązanie.
Filtch zaprowadził wszystkich uczniów do dormitoriów, a Harry i Laura ruszyli za nauczycielami. W gabinecie Lockharta wypytywano ich o wszystkie szczegóły.
- A na pewno nie chcecie mi już nic powiedzieć? - zapytał Dumbledore.
Rodzeństwo pomyślało o szeptach. Chciało powiedzieć o nich, ale nagle coś ich powstrzymało.
- Nie - odparli równocześnie.
Po zakończeniu przesłuchań 
rodzeństwo udało się do dormitorium. Teraz byli jeszcze bardziej przerażeni i zdezorientowani niż wcześniej. Zgredek miał rację. Ta cała Komnata Tajemnic faktycznie została otwarta.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz