sobota, 14 listopada 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 29

Ten dziennik i to co tam zobaczyli
nie dawało im spokoju. Dzisiaj jest Boże Narodzenie. Hermiona i Ron wyjechali do rodziny. W Gryffindorze zostało nie wiele uczniów. Kiedy Laura i Harry wstali, w salonie zastali Dean'a i Seamusa otwierających prezenty. Rodzeństwo smętnym krokiem zeszło po schodach i usiadło obok nich. Nie spodziewali się prezentów, ale ujrzeli pod choinką paczkę zaadresowaną do nich. Laura ją podniosła i odpakowała. W środku był liścik: Dla Harry'ego i Laury. Wesołych świąt! Hagrid.
Po przeczytaniu dziewczynka wyjęła zapakowane czekoladowe cukierki, które bardzo przypominały jej te, które dostali od Hermiony. Ron natomiast podarował im pięć czekoladowych żab. Po południu rodzeństwo poszło na błonie. Rozmawiali i bawili się kiedy podbiegł do nich Seamus i poprosił aby poszli za nim. Chłopak zaprowadził ich do sypialni Harry'ego. To co tam zobaczyli było dziwne. Wszystko było zniszczone. Harry szybko sprawdził czy niczego nie brakuje.
-Laura... Brakuje dziennika Toma Riddle'a. 
- Kto mógłby go zabrać? - zapytała dziewczynka kiedy szli do Wielkiej Sali na posiłek. 
Ku im zdziwieniom przy stole siedziała Ginny.
- To ona nie pojechała do domu?
- Na to wygląda.
Podeszli do niej i przywitali się z nią. Była bardzo blada. Po krótkiej chwili odezwała się:
- Muszę wam coś powiedzieć.
- Słuchamy -odpowiedzieli w tym samym czasie.
- Bo ja....
- Ginny! - zawołał Percy.
- To ty też nie wróciłeś do domu? - zapytał Harry.
- Nie, kiedy Ginny oświadczyła, że zostaje w Hogwarcie mama kazała mi zostać i ją pilnować.
- Co chciałaś nam powiedzieć? - zapytała Laura dziewczynkę.
- Ja.... widziałam....to znaczy..... 
- Ginny widziała mnie w dziwnej sytuacji i zapomniała, że ją prosiłem aby nikomu nie mówiła - dokończył za nią Percy i usiadł obok siostry.
Harry i Laura zdziwili się reakcją Percy'iego. Wydawało im się, iż Ginny chciała powiedzieć coś innego.
Po powrocie Hermiony i Rona
nic się nie zmieniło. Nadal dręczyła ich myśl o tym, że Hagrid może być potomkiem Slitherina, Ginny nadal była jakaś niespokojna i nadal wszyscy nie odzywali się do Harry'ego i Laury. Dzisiaj, po kilku miesięcach odbędzie się drugi w tym roku mecz quidditch'a. Gryffindor będzie grał z Hufflepuff'em. Wood bardzo przygotowywał się do tego meczu i reszta drużyny też. Kiedy wchodzili na boisko zobaczyli profesor McGonagall z megafonem.
- Mecz odwołany! Wszyscy uczniowie natychmiast kierują się do dormitoriów!- krzyczała nieco przerażonym głosem.
- Jak to? - zapytał zdziwiony Wood.
- Ubierzcie się szybko w normalne szaty i idźcie do dormitorium. Potter, przebierz się i chodź szybko za mną. 
Harry błyskawicznie się ubrał i poszedł za profesor McGonagall. Po drodze spotkali Rona i on także z nimi poszedł. Zatrzymali się przed drzwiami do skrzydła szpitalnego.
- Ostrzegam was. To co tam zobaczycie może nie być takie proste. Panna Potter już tam na was czeka. 
Otworzyła drzwi i to co tam zobaczyli bardzo nimi wstrząsnęło. Hermiona leżała bezruchu na łóżku (wyglądała jak manekin), a przy niej siedziała zapłakana Laura. Przyjaciele podeszli do nich. Ron dotknął ręki Hermiony. Była sucha i wydawała się nie mieć żadnej temperatury. Harry chwycił siostrę za ramię aby jej dodać trochę otuchy, choć sam był wstrząśnięty. Podeszła do nich McGonagall.
- Kiedy ją znaleźliśmy miała w ręce lusterko. Wiecie może co to ma znaczyć? - zapytała, a oni pokiwali głowami na znak, że nie wiedzą. - Bardzo mi przykro. 
Ron wyjął z zdrętwiałej ręki przyjaciółki jakąś kartkę. Spojrzał na Harry'ego i Laurę i ją odwinął. Przeczytał na głos:

Wśród wielu wzbudzających lęk bestii i potworów, które lęgną się w naszym kraju, nie ma dziwniejszego i bardziej złowrogiego stworzenia od bazyliszka, nazywanego również "Królem węży". Wąż ów, który może osiągać olbrzymie rozmiary i żyć wiele setek lat, rodzi się z kurzego jajka podłożonego ropusze. Zadziwiające są jego sposoby uśmiercania ofiar, bo prócz jadowitych kłów, bazyliszek dysponuje jadowitym spojrzeniem, a ten, w kim utkwi swoje złowrogie ślepia, pada natychmiast trupem. Bazyliszek jest śmiertelnym wrogiem pająków, które uciekają przed nim w popłochu, a on sam lęka się jedynie piania koguta, które jest dla niego zgubne.

Kiedy wrócili do pokoju wspólnego wszyscy im mówili, że im współczują i jest im przykro. Przyjaciele postanowili przeanalizować tekst jeszcze raz. Dopiero po kilkunastu minutach Ron się odezwał.
- Skoro on uśmierca wszystkich co spojrzą mu w oczy to jakim cudem Hermiona i inni nie umarli?
- Może nie spojrzeli bezpośrednio w jego ślepia - zastanawiał się Harry.
- To ma sens - powiedziała Laura. - Może pani Norris zobaczyła jego odbicie w wodzie kiedy chciała się napić, ten Puchon mógł go zobaczyć przez Prawie Bezgłowego Nicka, a Hermiona mogła sprawdzać czy przypadkiem nie czai się za rogiem i zobaczyła go w lusterku.
Przyjaciele długo rozmawiali o tym i doszli do wniosku, że to może być prawda.
Od tamtego ataku na każdą lekcję
odprowadzał ich nauczyciel. W końcu Harry, Ron i Laura postanowili odwiedzić Hagrida i zapytać go o kilka rzeczy.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz