piątek, 6 listopada 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 22

Następny dzień wcale nie miał
 być lepszy. Rano przy śniadaniu miała przyjść poczta.
- Mam nadzieję, że babcia przyśle mi parę rzeczy, o których zapomniałem. - powiedział Neville do Seamusa.
Nagle w Wielkiej Sali zaroiło się od sów. Hermiona dostała jakąś paczkę, Ron list, a Harry i Laura nic. 
- O nie...- powiedział przerażonym głosem Ron trzymiąc w ręce czerwoną kopertę.
- Ron dostał wyjca! - krzyknął Neville i wszyscy uczniowie patrzyli teraz na rudowłosego. - Lepiej otwórz go teraz. Ja raz dostałem takiego od babci i nie otworzyłem od razu... później było gorzej.
Chłopiec otworzył kopertę. Ta zamieniła się i wyglądem przypominała wściekłą twarz czerwonego wilka. Zwróciła się ku Laurze. Harry'emu i Ronowi. Na całej sali było słychać teraz skrzeki pani Weasley.
- CZY WY SOBIE ZDAJECIE SPRAWĘ Z TEGO CO ZROBILIŚCIE!? PRZEZ WAS OJCIEC MA PROBLEMY W PRACY I JESZCZE MOŻE JĄ STRACIĆ! WIDZIAŁO WAS AŻ SIEDMIU MUGOLI! DOSTAŁAM LIST OD DUMBLEDORE'A, MYŚLAŁAM, ŻE TWÓJ OJCIEC UMRZE ZE WSTYDU, CO Z CIEBIE WYROSŁO, MOGLIŚCIE SOBIE POŁAMAĆ KARKI... TERAZ PO TYM CO ZROBIŁEŚ, WCALE BYM SIĘ NIE DZIWIŁA JAKBYŚ WYLECIAŁ ZE SZKOŁY, POCZEKAJ, JAK JA SIĘ DO CIEBIE DOBIORĘ, NAWET NIE WIESZ ILA Z OJCEM PRZEŻYLIŚMY KIEDY ZOBACZYLIŚMY, ŻE GO NIE MA! OSTRZEGAM, ŻE JEŚLI JESZCZE RAZ ZROBISZ COŚ NIE TAK TO WRÓCISZ DO DOMU!
Zapadła głucha cisza. Koperta wyrwała się Ronowi z rąk i wybuchła. Na sali było słychać ciche śmiechy. Harry, Laura i Ron byli czerwoni ze wstydu.
Na szczęście po tygodniu wszyscy
o tym zapomnieli. Dzisiaj jest wtorek. Dzieci ruszyły na lekcję zielarstwa. Przed cieplarniami czekała na nich niska nauczycielka, pani Sprout.
- Witajcie kochani! Dzisiaj lekcję będziemy mieć w cieplarni numer 3. Proszę za mną.
Ruszyli w stronę budynku. W środku poustawiali się przy stołach, na których stały doniczki.
- Dobrze, dzisiaj nauczymy się hodować mandragory. Czy ktoś mi wytłumaczy czym one są?
Palec Laury był w górze. Pani ją wybrała.
- Mandragora to silny środek pobudzający. Używa się jej aby przywrócić pierwotną postać ludzią, którzy ulegli transmutacji albo zostali poddani złemu urokowi. Krzyk mandragory jest zgubny dla każdego, kto go usłyszy. - odpowiedziała bez problemu.
- Bardzo dobrze. 10 punktów dla Gryffindor'u.
Przyjaciele pogratulowali Laurze. 
- Nauczymy się teraz przesadzać mandragory. Są młode więc ich krzyk was nie zabije. Załóżcie teraz porządnie nauszniki. Popatrzcie. Jak dam wam znak to je zdejmijcie.
Kiedy wszyscy byli już przygotowani pani Sprout wyjęła z doniczki małą mandragore. Uczniowie usłyszeli cichy krzyk. Roślina wyglądało jak małe, ohydne, drewniane dziecko. Profesor nasypała trochę świeżej ziemi i włożyła tam roślinke. Pokazała, że mają zdjąć nauszniki.
- A teraz wy zróbcie to samo.
Znowu uszykowali się i wyjęli je z doniczek. Było słychać straszne krzyki. Neville zemdlał, ale profesor kazała go zostawić. Rodzeństwu poszło sprawnie. Spojrzeli z zaciekawieniem na Malfoy'a, którego właśnie mandragora ugryzła w palec.
Wieczorem po lekcjach Laura,
Harry i Ron poszli odrobić karę. Ron musiał pomagać Filtchowi szorować puchary i odznaki w pokoju życzeń, a rodzeństwo musiało pomóc profesorowi Lockhartowi odpisywać na listy fanów. Był on nowym nauczycielem obrony przed czarną magią. Kiedy rodzeństwo weszło do jego gabinetu zobaczyli tam mnóstwo jego ruchomych zdjęć. Podczas odpisywania Lockhart zanudzał ich swoimi opowiadaniami. Nagle usłyszeli jakiś syczący, mrożący krew w żyłach głos.
- Chodź do mnie... chodź... rozszarpię cię... rozszarpię na strzępy... zabiję...
Rodzeństwo gwałtownie podskoczyło.
- Co? - prawie krzyknęli.
- Wiem! - ucieszył się Lockhart. - Sześć miesięcy na szczycie listy bestsellerów! Pobiła wszystkie rekordy.
- Nie - odpowiedział Harry. - Ten głos!
- Słucham? - zdziwił się Lockhart. - Jaki głos?
Ten... ten który mówił.... nie słyszał pan? - zapytała Laura.
- Chyba jesteście już zmęczeni. No popatrzcie! Pracujemy już od czterech godzin! Ale ten czas szybko leci. Możecie już iść do łóżek.
Harry i Laura wytężyli słuch, ale nic nie usłyszeli. Wyszli czym prędzej. Na korytarzu Laura zapytała:
- Ty też go słyszałeś?
- Tak, ale kto to mowił?
- Nie wiem, ale brzmiało to strasznie.
Kiedy doszli do pokoju wspólnego Gryffindor'u było już pusto. Tylko Ron i Hermiona siedzieli na kanapie czekając na nich.
- Wszystkie mięśnie mi zesztywniały - jęknął Ron. - Kazał mi czyścić Puchar Quidditch'a czternaście razy, zanim uznał, że może być. A jak było u Lockharta?
Harry i Laura opowiedzieli im o głosach jakie słyszeli.
- I Lockhart nic nie słyszał? - zapytał Ron marszcząc czoło. - Myślicie, że kłamał? Ale jednego nie rozumiem... przecież nawet ktoś niewidzialny otworzyłby sobie drzwi...
- Wiemy - odpowiedziała Laura mówiąc za nich dwóch. - My też tego nie rozumiemy.
Poszli spać, bo byli bardzo zmęczeni.
Rodzeństwo jednak nie mogło zasnąć, gdyż cały czas rozmyślali o tym głosie.

1 komentarz:

  1. ciekawa historia !
    Zapraszam :
    http://zyciekubusia.blogspot.com/
    Ja cię obserwuje myslę że ty mnie tez mnie zaopserwujes

    OdpowiedzUsuń