sobota, 28 listopada 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 36

Laura i Harry byli na kilku
 ucztach w Hogwarcie, ale jeszcze nigdy nie byli na takiej jak ta. Wszyscy byli w pidżamach, a zabawa trwała całą noc. Nałożyli sobie trochę jedzenia. Po chwili porwali się na nogi. W ich kierunku szedł Hagrid. Mimo wszystko był uśmiechnięty od ucha do ucha. Podszedł do nich i przytulił Laurę i Harry'ego, dziękują im za pomoc. Oczywiście nie zapomniał o Ronie, który musiał dla niego przezwyciężyć swój największy lęk. Lęk przed pająkami. Nagle w drzwiach stanęła pewna postać o brązowych włosach. Była to Hermiona. Podbiegła do przyjaciół. Najpierw przytuliła Laurę, która odwzajemniła gest, bo bardzo się martwiła o swoją przyjaciółkę. Później na chwilę przytuliła Harry'ego, a na koniec podała rękę Ronowi. Rozmawiali przez całą noc. Kiedy dziewczynka dowiedziała się, że profesor Lockhart odchodzi ze szkoły, była zawiedziona.
Reszta semestru letniego
minęła w cudownej mgiełce gorącego słońca. Wszystko znowu było tak samo, prócz paru drobiazgów: zniesiono lekcje obrony przed czarną magią ("Nie martwcie się, przecież mieliśmy sporo ponadprogramowych ćwiczeń z tego przedmiotu" powiedział Ron rozczarowanej Hermionie i Laurze), a Lucjusz Malfoy został odwołany z rady nadzorczej. Draco nie chodził już po szkole, patrząc na wszystkich z góry, jakby zamek był jego własnością. Przeciwnie, był przygaszony i pokorny. Natomiast Ginny Weasley odzyskała humor. Wkrótce - może nawet za szybko - nadszedł czas ich powrotu do domów na letnie wakacje. Przyjechał ekspres Hogwart-Londyn, a Laura, Harry, Ron, Hermiona, George, Fred i Ginny zdobyli przedział tylko dla siebie. Wykorzystali skwapliwe ostatnie parę godzin, w których wolno im było używać czarów przed wakacjami. Grali w Eksplodującego Durnia, wystrzelili ostatnie z fajerwerków Filibustera i ćwiczyli na sobie rozbrajanie przeciwnika. Harry był najlepszy w tej konkurencji, a jego siostra zaraz po nim.
Dojeżdżali już do dworca
Kong's Cross, kiedy Harry coś sobie prztpomniał.
- Ginny... co właściwie Percy robił, kiedy go zobaczyłaś, a później nie chciałaś tego nikomu powiedzieć?
- Ach, to - powiedziała Ginny, chichocąc. - Bo... wiecie, Percy ma dziewczynę.
Fred upuścił stertę książek na głowę Georga.
- Co?
- Prefekt Krukonów, Penelopa Clearwater - oznajmiła Ginny. - To do niej pisał przez całe ubiegłe lato. A w szkole spotykał się z nią w tajemnicy. Wlazłam na nich, kiedy się całowali w pustej klasie. Był taki zrozpaczony, kiedy została... no wiecie... zaatakowana. Ale nie będziecie się z niego śmiać, co? - dodała z niepokojem.
- Absolutnie - dodał George i zarechotał.
Ekspres Hogwart-Londyn zwolnił i w końcu się zatrzymał. Laura wyciągnęła kawałek pergaminu i zwróciła się do Rona i Hermiony.
- To jest coś, co mugole nazywają "numerem telefonu" - powiedziała Ronowi, wpisując dwukrotnie rząd cyfr, przedzierając pergamin i dając jedną część jemu, a drugą Hermionie. - W zeszłym roku powiedziałam waszemu ojcu, jak się korzysta z telefonu, będzie wiedział. Zadzwońcie do nas do Dursleyów, dobrze? Nie wytrzymamy dwóch miesięcy z samym Dudleyem...
- Wasza ciotka i wuj będą z was dumni, prawda? - powiedziała Hermiona, kiedy wyszli z wagonu i przyłączyli się do tłumu zmierzającego ku zaczarowanej barierce. - Jak usłyszą, czego dokonaliście w tym roku...
- Dumni? Zwariowałaś? Tyle razy byliśmy bliscy śmierci i przeżyliśmy? Będą wściekli...
I razem przeszli przez barierkę do 
świata mugoli. Wuj Vernon, wściekły i czerwony jak zwykle czekał na nich na parkingu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz