sobota, 7 listopada 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 23

Od tamtej nocy Harry i Laura
nie usłyszeli już tych tajemniczych szeptów. Dziś chłopiec miał pierwszy w tym roku trening quidditch'a. Wood wyciągnął zawodników z łóżek bardzo wcześnie. W szatni, gdzie się przebierali Oliver przez godzinę ogłaszał im ich nową strategię. Kiedy szli przez podwórko aby przejść na boisko do quidditch'a Laura, Hermiona i Ron siedzieli sobie na ławce. Nagle na podwórku pojawiła się drużyna  Ślizgonów.
- Flintch! Ja zająłem dzisiaj boisko na cały dzień! - powiedział lekko wkurzony Wood.
- My mamy specjalne pozwolenie od profesora Snape. - odpowiedział Flintch pokazując kartkę.
Wood przeczytał:

POZWOLENIE
Ja, profesor Severus Snape daje Ślizgonom
pozwolenie na trening quidditch'a.

Oliver widocznie się zdenerwował. 
- A tak w ogóle musimy sprawdzić naszego, nowego szukającego -  powiedział Flintch.
- Macie nowego szukającego? Kogo?
Z grupy Ślizgonów wysunął się Draco Malfoy. Laura, Hermiona i Ron szybko podbiegli do nich, bo wiedzieli, że za chwilę stanie się coś złego.
 - O, Potter! Szykuj się na porażkę, bo teraz nie masz najlepszej miotły w Hogwarcie - mówił kpiąco. - Mój ojciec zafundował nam nowe Nimbusy Dwa Tysiące Jeden. Teraz na pewno przegracie.
Ślizgoni pokazali ich nowe miotły. Były trochę podobne do miotły Harry'ego, ale było widać, że są lepsze.
- Ale w naszej drużynie są same osoby, które mają talent. Więc nikt nie musi się do niej wkupywać. - powiedziała Hermiona.
- Nikt cie nie pytał o zdanie, nędzna szlamo. - powiedział Malfoy.
Na twarzach innych było widać oburzenie, jednak Harry i Laura nie za bardzo wiedzieli co oznacza te słowo. Flintch zasłonił Malfoy'a przed atakiem Freda i George'a. Te słowo musiało oznaczać coś złego.
- Zapłacisz mi za to! - powiedział groźnie Ron i wyjął swoją połamaną różdżkę, którą skleił taśmą klejącą. Skierował ją w twarz Malfoy'a .
Donośny huk rozległ się po całej okolicy. Było widać tylko zielony dym, który ugodziła Rona w żołądek.
- Ron! Ron! Nic ci się nie stało? - wołała przerażona Hermiona.
Rudowłosy leżał teraz na trawie i chyba zbierało mu się na puszeczenie pawia. Colin, który niedawno stał się wielkim fanem Harry'ego i Laury robił zdjęcia.
- Przestań! - rozkazała Laura i chłopiec odsunął się na bok.
Ron skulił się i wypluł...ślimaka. I znowu. To było ohydne. Hermiona i Harry wzięli Rona pod ramię i zaprowadzili do Hagrida. Laura szybko obróciła się ku śmiejącemu się Malfoy'owi, wyciągnęła różdżkę i powiedziała:
- Greelitous! 
Nagle Draco zaczął tak jakby bulgotać i zrobił się cały zielony. Jego koledzy zaprowadzili go do skrzydła szpitalnego, a Gryfoni zaczęli się śmiać. Laura szybko dogoniła przyjaciół, którzy zbliżali się do chatki Hagrida.
- Gdzieś ty była? - zapytał Harry.
- Powiedzmy, że sprawiłam, iż Draco zazielenił sie ze wstydu. - powiedziała zadowolona, a Harry i Herrmiona uśmiechnęli się. Nie mogli się doczekać zobaczenia zielonego Malfoy'a.
Gdy doszli do chatki Hagrida zobaczyli ogromne dynie. Olbrzym powitał ich dużym uśmiechem i zaprosił do środka. Usadowił Rona na kanapie i dał duże wiadro. Laura, Harry i Hermiona usiedli kolo niego.
- Najlepiej żeby je wszystkie zrzucił - powiedział Hagrid. Widocznie się na tym znał. - A kto mu co zrobił, że chciał go tak potraktować?
- Draco Malfoy - oznajmił Harry. -  Powiedział... nie za bardzo wiem co to znaczy...
- Nazwał mnie szlamą. - powiedziała Hermiona wstając. Z jej oczu leciały łzy.
- O cholibka! To naprawdę wstrętne!
- Ale co te słowo oznacza?
- Tak wyrażają się czarodzieje, którzy nie mają za grosz kultury. Inni nazywają nas mugolami. A słowo szlama.... oznacza brudną krew. No wiesz mugolską, nie zasługującą na magiczne moce - wytłumaczyła Hermiona.
- Ej - odezwała się Laura. - Nie przejmuj się nim! Może i pochodzisz z rodziny mugoli, ale jesteś bardziej wartościową osobą niż on! I jesteś oczywiście najlepszą przyjaciółką jaką mogłabym mieć!
Hermiona popatrzyła wdzięcznym wzrokiem na Laurę. Hagrid chwycił ją za rękę.
- I na dodatek jesteś jedną z najbardziej uzdolnionych czarodziejek jakie znam. A uwierz mi, że znam takie tylko dwie. - powiedział Hagrid. Wszyscy domyślili się, że chodzi mu o nią i Laurę.
Hermionie poprawił się nastrój. Kiedy Ron zrzucił wszystkie ślimaki, dzieci wyszły. Przy wyjściu Harry zapytał:
- Hagridzie, po co ci takie duże dynie?
- Dumbledore poprosił mnie, abym takie wyhodował na Noc Duchów, szczerze mówić to trochę im pomogłem. - odparł dumny z siebie samego.
Na drugi dzień Gryfoni mieli lekcję
obrony przed czarną magią z Gilderoy'em Lockhartem i Ślizgonami. Draco naddal był zielonkawy. Przyjaciele się nie mogli opanować śmiechu. Nauczyciel zrobił swoje wielkie wejście. Wszystkie dziewczyny, oprócz Laury, westchnęły.
- Nie rozumiem. Co cię w nim fascynuje? - zapytała zdziwiona Laura Hermiony, lecz ta nie odpowiedziała. 
Nauczyciel rozdał im testy. Pytania, które tam były roześmiały prawie wszystkich uczniów.
Brzmiały ona tak:

1. Jaki jest ulubiony kolor Gilderoy'a Locharta?
2. Jakie jest skryte marzenie Gilderoy'a Lockharta?
3. Jakie jest, według ciebie, największe do tej pory osiągnięcie Gilderoy'a Lockharta?

Podobnych pytań było 54, a ostatnie brzmiało:
54. Kiedy przypadają urodziny Gilderoy'a Lockharta i jaki byłby idealny dla niego prezent?

Hermiona znała odpowiedzi na wszystkie pytania, Laura na niektóre więc przyjaciółka jej trochę pomogła, a Harry i Ron nie mieli pojęcia jak na nie odpowiedzieć. Po piętnastu minutach profesor zabrał im kartki.
- Dobrze - rzekł. - Teraz nauczę was jak poskromić pewne stworzenia. Są bardzo nie bezpieczne!
Odkrył klatkę z jakimiś niebieskimi, małymi stworkami.
- Oto chochliki kornwalijskie! - powiedział i wypuścił je z klatki. Seamus zaczął chichotać.
Chochliki od razu znalazły się w całej klasie wywołując zamieszanie. Dwa chochlii podniosły przerażonego Neville'a za uszy i powiesiły na żyrandolu. Spanikowani uczniowie od razu wybiegli z klasy.
- Peskipiksi Pasteroni! - powiedział nauczyciel, ale to nic nie dało. Dwa chochliki odebrały mu różdżkę, a on po prostu uciekł.
- Wasza czwórka ma się tym zająć! - powiedział w pośpiechu.
Przyjaciele nie wiedzieli co robić.
- Immobilus! - powiedziała Hermiona i wszystkie chochliki tak jakby się zatrzymały.
Umieścili je w klatce i zdjęli Neville'a z żyrandola. 
- Jak on mógł powierzyć nam te zadanie? To on powinien umieć zapobiec ataku tych stworków - powiedział do przyjaciół Ron, kiedy szli do dormitorium.
- On chciał sprawdzić nasze umiejętności - usprawiedliwiała go Hermiona.
- Ona się w nim zakochała czy co? - zapytał po cichu Harry'ego.
Ron przez jakiś czas nadal zrzucał
ślimaki. Nawet zdarzyło mu się to parę razy na lekcjach, ale na szczęście było ich mniej niż na początku.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz