środa, 21 października 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 7

Zobaczyli przepiękny zamek, który 
odbijał się od płaskiego, ciemnoniebieskiego jeziora.
- Witajcie pirszoroczniacy! - krzyknął łagodnym głosem Hagrid. - Cześć Laura i Harry.
- Cześć Hagrid! - odpowiedziało rodzeństwo.
- Wszyscy pirszoroczniacy wsiadają do łódek. Po cztery osoby do jednej i ani więcej. Zrozumiano?
- Tak! - krzyknęły dzieci.
Wsiedli do łódek. Laura, Harry, Ron i Hermiona byli w jednej. Przepłynęli na drugi brzeg przy zamku. Wszyscy wysiedli. Ujrzeli nieco pomarszczoną kobietę z czarnymi włosami wystającym spod spiczastej czapki.
- Proszę za mną. - oznajmiła kobieta ruszając w stronę dębowych drzwi. W środku było przyjemnie ciepło. Stanęli na schodach.
 - Dzień dobry! Jestem profesor Minerva McGonagall. Będę was uczyć transmutacji. Teraz.... - urwała i spojrzała na ropuchę koło jej stopy.
- Teodora! - zawołał Neville i skoczył ku zwierzątku. Wziął ją i spojrzał na nie zadowoloną minę pani profesor. - Przepraszam.
- Jak mówiłam teraz przejdziemy do Wielkiej Sali gdzie Tiara Przydziału przydzieli was do odpowiednich domów, które staną się waszą nową rodzinom. Jest ich cztery: Gryffindor, Ravenclaw, Hufflepuff i Slitherin. Dobrze, poczekajcie chwilę.- powiedziała i zniknęła w cieniu korytarza.
Nagle do rodzeństwa podszedł blady, blond włosy chłopak.
- Jestem Draco Malfoy. Wy zapewne to Harry i Laura Potter, a ty, rudy, lekko piegowaty, to zapewne Weasley. No cóż, po co macie się zadawać z tak tępymi czarodziejami, skoro możecie się przyłączyć do mnie. Będziecie wtedy najlepsi.  - powiedział i wysunął rękę.
- Pozwól, że my zdecydujemy kto jest najlepszy, a kto nie. - powiedziała stanowczo Laura, a Draco cofnął rękę.
Harry kiwną głową na znak, że zgadza się z siostrą.
- Zobaczycie, będziecie żałować tej decyzji. - powiedział ostrym głosem Malfoy.
Wróciła profesor McGonagall. 
- Ustawcie się w dwóch rzędach.
Otworzyła potężne drzwi. Weszli do Wielkiej Sali. Spojrzeli na sufit i zobaczyli cudowne niebo z świecącymi gwiazdami. Wyglądało jak prawdziwe.
- Jest zaczarowane... żeby wyglądało realnie... czytałam o tym w książce o historii Hogwartu. - powiedziała Hermiona, która szła obok Laury.
Na ścianach wisiało tysiące świec. Na stołach były złote sztućce. U szczytu stał jeszcze jeden długi stół, przy którym siedzieli nauczyciele. Nagle rodzeństwo poczuło na sobie wzrok jakiegoś profesora ubranego na czarno, z włosami równie ciemnymi i tłustymi. Nagle przeraźliwy ból omiótł ich głowy. Najbardziej bolała ich ów blizna. Laura jęknęła z bólu.
- Wszystko dobrze? - zapytał ich Ron.
Rodzeństwo spojrzało na siebie.
- Tak... - odpowiedziało.
Zatrzymali się przed jakimś krzesełkiem, na którym stała stara tiara. Oczy rodzeństwa spoczęły na starym profesoru Dumbledore'rze, który uśmiechał się od ucha do ucha. 
- Witajcie pierwszoroczniaci! Witajcie pozostali uczniowie i nauczyciele! Zaczynamy Ceremonię Przydziału, w której dowiemy się jacy są nasi nowi towarzysze.- powiedział i wrócił na swoje miejsce.
- Będę wyczytywać wasze imiona i nazwiska. - powiedziała profesor McGonagall. 
- Bones, Susan!
Z szeregu wystąpiła blond włosa dziewczynka i usiadła na krzesełku, a profesor nałożyła jej tiarę na głowę.
- HUFFLEPUFF! - ryknęła tiara, a ze stołu Hufflepuff'u było słychać oklaski.
- Boot, Terry!
- RAVENCLAW!
- Brown, Lavender!
- GRYFFINDOR!
- Malfoy, Draco!
Ledwo co tiara dotknęła jego głowy, a rozległ się krzyk:
-SLITHERIN!
Blady i dumny Malfoy powędrował w stronę stołu Slitherin'u.
- Granger, Hermiona!
I wtedy Laura mocna ścisnęła przedramię Harrego.
- GRYFFINDOR!
Rozradowana dziewczynka pobiegła w stronę Gryffindor'u.
- Weasley, Ronald!
Blady jak ściana Ron cały się trząsł. Ledwo podszedł do krzesełka.
- O! Kolejny Weasley! - powiedziała tiara. - GRYFFINDOR!
Ron nabrał kolorów i z zadowoleniem podbiegł do swojego stołu, z którego dobiegały gromkie oklaski.
- Longbottom, Neville!
Chłopiec niezdarnie wszedł po schodkach, przewrócił się. Na sali było słychać śmiechy. W końcu zażenowany usiadł na krzesełku.
- GRYFFINDOR!
I właśnie teraz nadeszła ta chwila.
- Potter, Laura!
Na sali było słychać szepty. Dziewczynka przełknęła ślinę i podeszła, aby usiąść.
- Czyżby panna Potter? - mówiła jej nad uchem tiara. - Jesteś ambitna, tak samo jak twój ojciec... masz w sobie coś, co idealnie pasuje do członka Slitherin'u. Taaak, idealnie tam pasujesz....
- Proszę tylko nie Slitherin, tylko nie Slitherin. - błagała Laura.
- Nie Slitherin? Jesteś pewna? - zapytała z niedowierzaniem tiara. - No więc dobrze, jeśli naprawdę tego chcesz.... GRYFFINDOR!
Ze stołu Gryffindor'u było słychać oklaski i okrzyki. Dziewczynka usiadła obok Hermiony. Wszyscy jej gratulowali, a ona uśmiechnęła się do Harry'ego żeby mu dodać otuchy.
- Potter, Harry!
Znowu było słychać szepty, które jeszcze bardziej stresowały chłopaka. Usiadł na krzesełku i od razu usłyszał głos.
- O! Pan Potter! - powiedziała tiara. - Tak samo jak twoja siostra pasujesz do Slitherin'u. Tak, Slitherin pomógłby ci stać się kimś wielkim...
- Tylko nie Slitherin, proszę, muszę być razem z Laurą. - szeptał Harry.
- Ty też nie chcesz? No dobrze... GRYFFINDOR!
Ze stołu dobiegły krzyki:
- Mamy Potterów! Mamy Potterów!
Zaczęli gratulować chłopcowi, a Laura przytuliła go na chwilę.
Gdy wszystkie dzieci znalazły się w
odpowiednich domach, na stołach pojawiło się jedzenie. Było tego tak dużo, że rodzeństwo nie wiedziało od czego zacząć, bo jeszcze niegdy nie jedli takich rzeczy. Dzieci rozmawiały z Ronem i Hermioną. Laura nakładała sobie to samo co Hermiona, a Harry to samo co Ron. Nagle ze ścian wyłoniły się duchy. Rodzeństwo bardzo się przestraszyło. Jeden duch powiedział:
- Witajcie jestem sir Nicolas de Mimsy-Porpington. Duch-rezydent Wieży Gryffindor'u. Dla przyjaciół Prawie Bezgłowy Nick. - powiedział duch.
- Co to znaczy prawie bezgłowy? - zapytała Hermiona.
Duch uchylił swoją głowę, która trzymała się tylko na jednym ścięgle. Wszystko było jasne.
Po kolacji wszyscy Gryfoni udali się
za prefektem Gryffindor'u, którym był brat Rona, Percy.
- Wszyscy pierwszoroczniacy trzymajcie się mnie. Schody lubią tutaj robić żarty, a nie chciałbym żeby ktoś się zgubił.- powiedział pewnym głosem Percy. - Irytek! Zejdź mi z drogi! Jestem zajęty!
Na schodach siedział duch ( a raczej zjawa) i skrobał coś na ścianie.
- Bo co? - zapytał piskliwym głosem.
- Bo poskarżę się na ciebie Krwawemu Baronowi!
- Krwawemu Baronowi? To ja już lepiej sobie pójdę. - powiedział przerażonym głosem.
Szli przez różne schody, które się przemieszczały. W końcu zatrzymali się, przed portretem Grubej Damy.
- Hasło. - powiedział portret, co bardzo zdziwiło pierwszoroczniaków.
- Caput Dracoins.
Obraz otworzył się. Przeszli przez dziurę w ścianie i znaleźli się w pokoju wspólnym Gryffindor'u. Panowały tam złote i czerwone kolory, takie jakie są w ich herbie.
- Chłopcy na prawo do swoich dormitoriów, a dziewczynki na lewo. - powiedział Percy. - Wasze rzeczy będą czekały na was przy łóżkach.
Harry i Ron poszli do swojego dormitorium. W jednym pokoju były cztery brązowe łóżka z czerwonymi pościelami. Znajdowały się tam także cztery szafy na rzeczy uczniów. Harry był w pokoju z Ronem, Neville'm i Seamusem Finniganem. Laura natomiast była z Hermioną i bliźniaczkami Parvati i Padmą Patil                 
                               

1 komentarz:

  1. Ciekawy blog!
    Zapraszam o mnie http://www.emptyy-promises.blogspot.com/
    Pozdrawiam Stella ;)

    OdpowiedzUsuń