niedziela, 18 października 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 4

Obudzili się po krótkim czasie. Lecieli 
 właśnie nad Londynem. Dzień był ciepły i bezchmurny. Wylądowali na jakimś parkingu.
- Harry, przeczytaj proszę co musimy wam kupić. - powiedział Hagrid.
 Chłopiec rozłożył drugi arkusz papieru, którego poprzednio nie zauważył i przeczytał:

HOGWART
  SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA
~~~~~~
Umundurowanie
Studenci pierwszego roku muszą mieć:
1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
2. Jedną zwykłą spiczastą tiarę dzienną (czarną)
3. Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju)
4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne) 
Uwaga: wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem.

Podręczniki
Wszyscy studenci powinni mieć po jednym egzemplarzu następujących dzieł:
Standardowa księga zaklęć (1 stopień) Mirandy Goshawk
Dzieje magii Bathildy Bagshot    
Teoria magii Adalberta Wafflinga
Wprowadzenie do transmutacji (dla początkujących) Emerika Switcha
Tysiąc magicznych ziół i grzybów Phyllidy Spore
Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera
Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newta Scamandera
Ciemne moce: Poradnik samoobrony Quentina Trimble'a

Pozostałe wyposażenie
1 różdżka
1 kociołek (cynowy, rozmiar 2)
1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolek
1 teleskop
1 miedziana waga z odważnikami
Studenci mogą także mieć jedną sowę ALBO jednego kota, ALBO jedną ropuchę.

PRZYPOMINA SIĘ RODZICOM,
   ŻE STUDENTOM PIERWSZYCH LAT  
    NIE ZEZWALA SIĘ NA
        POSIADANIE WŁASNYCH MIOT  

- I to wszystko można kupić w Londynie? - zdziwiła się na głos Laura.
- Jak wiesz gdzie szukać.- odrzekł Hagrid.
Rodzeństwo jeszcze nigdy nie było
w Londynie. Natomiast Hagrid, choć sprawiał wrażenie, że wie, dokąd idzie, widocznie nie był przyzwyczajony do normalnych środków transportu. Ugrzązł w bramce do metra i uskarżał się głośno, że siedzenia są za wąskie, a pociąg za wolny.
- Nie mam pojęcia, jak ci mugole radzą sobie bez czarów. - oświadczył.
Hagrid był tak wielki, że pruł przez tłum jak lodołamacz; Harry'emu i Laurze pozostawało tylko podążać za nim. Mijali księgarnie, sklepy muzyczne i inne budynki, ale żaden z nich nie wyglądał na taki, w którym można było kupić różdżkę.  Była to po prostu normalna ulica pełna zwykłych ludzi. Czy to możliwe, że setki mil pod nimi spoczywały stosy złota czarodziejów? Czy to wszystko dzieje się naprawdę? Czy to jakiś żart zorganizowany przez Dursleyów? Gdyby dzieci nie wiedziały, że Dursleyowie nie mają poczucia humoru, mogliby tak pomyśleć.
- No i jest - oznajmił Hagrid, zatrzymując się - Dziurawy Kocioł. To słynne miejsce.
Był to mały, brudny pub. Gdyby Hagrid 
nie wskazał go palcem, rodzeństwo w ogóle by go nie zauważyło. Mieli wrażenie, że widzą go tylko oni i Hagrid, bo ludzie przechodzili obok niego obojętnie. Weszli do środka. Jak na słynne miejsce, było ciemne i obskurne. W kącie siedziało kilka staruszek, popijających kawę z maleńkich szklaneczek. Jedna paliła długą fajkę. Jakiś człeczyna w spiczastym kapeluszu rozmawiał z barmanem, który był łysy, bezzębny i pomarszczony niczym orzech włoski. Kiedy weszli, rozmowy ucichły.Wszyscy musieli dobrze znać Hagrida, bo machali mu i się uśmiechali.
- To co zwykle, Hagrid?- zapytał barman.
- Nie mogę, Tom, mam na głowie sprawy Hogwartu. - odpowiedział Hagrid i wskazał wzrokiem Laure i Harry'ego.
- Dobry Boże.- rzekł barman, zerkając na rodzeństwo- Czy to... czy to mogą być...
W dziurawym kotle zrobiło się nagle zupełnie cicho, wszyscy zamarli bez ruchu i przyglądali się dzieciom.
- Na mą duszę - wyszeptał stary barman- Laura i Harry Potter... cóż za zaszczyt.
Wyszedł pospiesznie zza baru, podszedł do nich i ze łzami w oczach uścisnął im dłonie.
- Witajcie państwo Potter! Tak się cieszymy z waszego powrotu.
Dzieci nie wiedziały co odpowiedzieć. Wszyscy się na nich gapili i co chwilę ktoś uściskał im rękę.
- Jestem tak wzruszony, państwo Potter, że trudno mi znaleźć słowa. Jestem Dedalus Diggle.
- My już pana spotkaliśmy!- powiedziała Laura- Kłaniał nam się pan w sklepie.
- Oni mnie pamiętają! Słyszeliście? Oni mnie pamiętają!
Chyba jeszcze z dwudziestu ludzi przyszło im uścisnąć rękę, a ostatni mężczyzna wzbudził zaciekawienie rodzeństwa.
- Psor Quirrell!- powiedział Hagrid.- Dzieci, psor Quirrell  będzie jednym z waszych nauczycieli w Hogwarcie.
- P-P-Potter - wyjąkał profesor, chwytając ich dłonie.- t-t-trudno mi w-wypowiedzieć, jak b-bardzo m-miło mi państwo p-p-poznać.
- Jakiego rodzaju magii pan naucza, panie profesorze?
- Ob-b-rony p-przeciw cie-e-mnym m-m-mocom - wymamrotał profesor takim tonem , jakby nie warto było o tym mówić- N-nie m-mówię, że p-państwo t-tego p-potrzebują.. - Zaśmiał się nerwowo. - B-b-będziecie p-państwo n-n-nabywać w-wyposażenie, co, P-P-Potter? S-s-sam muszę z-z-z-znaleźć jakąś nową k-książkę o wampirach...- Wyglądał na przerażonego tą myślą.
- Musimy iść... Mamy mnóstwo do kupienia. Chodźcie. - oznajmił Hagrid.
- Do widzenia, panie profesorze. - powiedziały dzieci.
Gdy weszli olbrzym wyszczerzył zęby.
- A nie mówiłem, że będziecie sławni? Nawet psor Quirrell rozdygotał się na wasz widok... no, prawdę mówiąc to on zawsze tak dygoce.
Zatrzymali się przed wielkim kamiennym murem. Hagrid wyciągnął swój parasol.
- Trzy do góry... dwie w bok... - mruczał pos nosem.- Dobra, odsuncie się.
Cegła, w którą zastukał, drgnęła - przekręciła się- ukazała się im duża dziura, która coraz bardziej się powiększała. W chwilę później stali przed sklepionym przejściem wielkości Hagrida. Przejście wiodło na brukowaną ulicę, która ginęła za zakrętem.     
        
               

3 komentarze:

  1. to jest świetne! uwielbiam Harrye'go!
    http://healthy-beauty-lifestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie napisane, nowa wersja Harrego :D/K

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się zajrzeć ;) co powiesz na wspólną obserwację? ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń