czwartek, 22 października 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 8

Zaczął się ich pierwszy dzień w 
Hogwarcie. Spotkali się przy śniadaniu w Wielkiej Sali. Rodzeństwo nałożyło sobie owsianki.
- Jaką mamy pierwszą lekcję? - zapytał Ron z pełnym ustami jedzenia.
- Och, Ronaldzie zachowuj się! - powiedziała Hermiona. - Najpierw mamy transmutacje, potem eliksiry, a na końcu zaklęcia.
- Nie mogę się doczekać! - powiedziała z ekscytytacją Laura.
Lekcja transmutacji mijała im wolno. Mieli ją z uczniami Ravenclaw'u. Profesor Minerva McGonagall pokazywała im podstawowe transmutacje, takie jak zamienianie karaluchów w guziki. Harry'emu i Ronowi nie udało się zamienić żadnego, a Hermionie i Laurze wręcz przeciwnie. Po lekcji pokazały pełne garście guzików.  Nadeszła lekcja eliksirów. Mieli ją z profesorem, którego zauważyli podczas Ceremonii Przydziału.
Był równie surowy na jakiego wyglądał. Eliksiry mieli niestety ze Ślizgonami. Czyli uczniami Slitherin'u. 
- Jestem profesor Severus Snape. - powiedział mrocznym głosem nauczyciel. - Nie toleruję spóźnień, ani żadnych innych wystąpień. - tutaj urwał i spojrzał na rodzeństwo Potter. - Czyżby państwo Potter? Sławni na całym świecie. Ciekawe czy mają jakieś wiadomości na temat eliksirów. Potter! Co uzyskamy mieszając ze sobą sproszkowany korzeń asfodelusa z nalewką z popiołu?
Sproszkowany korzeń z czego? Nalewka z czego? Harry nie miał pojęcia.
- Nie wiem panie profesorze.
Ręka Hermiony wystrzeliła w górę, ale nauczyciel nie zwracał na nią uwagi.
- Aha! Najwyraźniej sława to nie wszystko. Dobrze, panna Potter! Gdzie będziesz szukała, jeśli ci powiem, żebyś znalazła mi bezoar?
Laura to wiedziała. Czytała o tym z Hermioną. Próbowała sobie przypomnień, ale stres przeważył.
- Nie pamiętam panie profesorze. - powiedziała spuszczając wzrok w dół. - Niech pan spyta Hermionę. Ona napewno wie.
- No więc właśnie. Sława to nie wszystko prawda? Minus 5 punktów dla Gryffindor'u. 
Dzieci usłyszały chichot Malfoy'a i jego goryli : Crabba i Goyle'a.
- Ja nie mogę, jaki ten gość jet okropny! - powieziała Laura do przyjaciół kiedy wychodzili z klasy.
- No właśnie. Nie ma prawa odejmować nam punktów. Przecież to nasza pierwsza lekcja Eliksirów! - powiedział wściekły Harry.
Teraz mieli przerwę obiadową.
Harry'emu i Laurze cały czas stowarzyszyły szepty. 
- Widziałeś ich bliznę?
- Tak, ten w okularach.
- Tak, to są oni...
Dzieci nie zwracały na nich uwagi.
Podczas obiadu przyleciała poczta. Aż roiło się od sów. Hermiona i Ron dostali jakieś paczki. Rodzeństwo nawet nie spodziewało się, że dostaną jakiś list albo coś innego, aż nagle dostrzegli Hedwigę. Znaleźli tą nazwę w podręczniku od opieki nad magicznymi zwierzętami. Zrzuciła na talerz Laury jakiś list. Rodzeństwo przeczytało.
Droga Lauro i drogi Harry,
Wiem, że w piątek po południu macie wolne,
więc może byście wpadli do mnie na kubek herbaty około trzeciej? Wyślijcie odpowiedź przez Hedwigę.
Hagrid
Pożyczyła pióro od Rona i napisała: " Tak, chętnie, do zobaczenia" na odwrocie listu i oddała Hedwidze. Rodzeństwo cieszyło się na herbatkę u Hagrida, bo chciało mu opowiedzieć o profesorze Snapie. Już na Ceremonii Wyboru wydawało im się, że profesor z jakiegoś powodu ich nie lubi.
Po obiedzie mieli lekcję zaklęć z panem Flitwick'iem. Profesor stał za biurkiem na stercie książek, bo był bardzo niski i chciał żeby każdy go widział. Podobierał ich w pary. Harry był z Seamusem, Laura z Lavender, a Ron i Hermioną byli razem.
- Dobrze poćwiczymy teraz podstawowe zaklęcie. Wingardium Leviosa. Najpierw wyćwiczymy ruchy nadgarstkiem.- powiedział pokazując im jak mają to zrobić. Ćwiczyli przez jakieś dziesięć minut, aż w końcu nauczyciel oświadczył.- Dobrze, każdy ma przed sobą pióro, spróbujcie je unieść.
Każdy próbował parę razy. Laurze udało się jako pierwszej, przez co została pochwalona przez profesora. Ron próbował i próbował.
- Ron! To nie jest Wingardium Leviosaa, tylko Wingardium Levioosa. "gar" musi być melodyjne.- tłumaczyła Hermiona.- Patrz. Wingardium Levioosa.
Jej piórko uniosło się obok pióra Laury. Po lekcji zaklęć wszyscy szli na podwórko. Harry szedł z Ronem i innymi Gryfonami, a Laura i Hermiona szły kawałek za nimi.
- Słyszeliście ją? - zapytał Ron i zaczął naśladować Hermionę. - To nie jest Leviosaa tylko Levioosa. Nie dziwię się, że nikt jej nie lubi.
Chłopcy zaczęli się śmiać. Obok nich przebiegła zapłakana Hermiona.
- Jesteście z siebie zadowoleni? - zapytała groźnym głosem Laura i pobiegła za przyjaciółką.
Harry i Ron spojrzeli na siebie z wyrzutami sumienia. Poszli na kolację. Zdziwili się  kiedy zobaczyli, że nie ma ani Laury, ani Hermiony.
- Neville nie wiesz gdzie są dziewczyny?- zapytał Harry.
- Podobno siedzą w łazience na drugim piętrze.
Harry'emu zrobiło się żal Hermiony, ale nie zwracał na to uwagi i zabrał się do jedzenia. Nagle przemówił profesor Dumbledore.
- Witajcie! Chciałbym wam coś powiedzieć. Surowo zabrania się wszystkim wchodzenia na trzecie piętro. Pan Filtch będzie tego pilnował, ale ostrzegam, że jeśli ktoś będzie próbował tam się dostać zostanie wydalony ze szkoły.
Na sali było słychać szepty. Wszyscy chcieli wiedzieć dlaczego tego nie wolno.
Nagle do sali wbiegł przerażony profesor Quierrell.
- Trol! Trol uciekł z lochów i teraz chodzi po szkole!
- Proszę zaprowadzić wszystkich uczniów do ich dormitoriów! Natychmiast! - powiedział  spokojnym głosem Dumbledore i zaczął coś mówić do innych nauczycieli. Na korytarzach był zgiełk. Wszyscy biegli do swoich pokoi wspólnych. Harry sobie coś przypomniał.
- Ron! Przecież dziewczyny są w łazience! One nic nie wiedzą! Musimy je poszukać! - przekrzyczał tłum i zwrócił się do Rona, który kiwnął głową
Wbiegli w grupę Puchonów, czyli 
uczniów Hufflepuff'u i pobiegli na drugie piętro. Zobaczyli coś obrzydliwego. Ogromnego, szarego trola, który... który właśnie wchodził do łazienki dla dziewczyn. Pobiegli w stronę łazienki. Hermiona i Laura przywarły do ściany. Były tak przerażone, że wyglądały jakby miały zemdleć. Trol zbliżał się do nich. Był coraz bliżej, aż w końcu wkroczyli Harry i Ron. Stwór uderzył maczugą tuż obok dziewczyn , które chwyciły się za ręce i schowały się pod zlewem.
-  Zróbcie coś! - krzyknęły.
Chłopcy nie wiedzieli co zrobić. Harry podbiegł do trola i wskoczył na niego, a jego różdżka utknęła w nosie potwora. Stwór zaczął się szarpać, aby zrzucić z siebie Harry'ego. Ron nie wiedział co robić i rzucił jedyne mu znane zaklęcie.
- Wingardium Levioosa!
Maczuga trola podniosła się, wyrywając mu się z ręki. Uderzyła stwora w głowę parę razy, aż zemdlał. Przewrócił się na ziemię. Harry zszedł z niego i wyjął różdżkę, która była cała w zielonym glucie.
- O fuj! - powiedział z obrzydzeniem i wytarł ją w szatę.
Dziewczyny wyszły z ukrycia i spojrzały dziękującym wzrokiem na chłopców. W tym momencie weszli nauczyciele. Profesor McGonagall, profesor Quirrell i profesor Flitwick. Brakowało tylko jednego. Profesora Snape'a. Bardzo zdziwiło ich, że go nie było. Ale były zbyt przerażone konsenkwencjami.
- Potter! Weasley! Co wy sobie w ogóle myślicie? - powiedziała groźnym głosem profesor McGonagall.
- Przepraszam, ale to nie ich wina. - zaczęła Laura.
- To my tutaj przyszłyśmy. Czytałyśmy o trolach i myślałyśmy, że same damy sobie radę. - powiedziała Hermiona. - Gdyby nie oni...
- Panna Granger i panna Potter? Po was to bym się tego nie spodziewała! Minus 5 punktów dla Gryffindoru za każdą z was! Idźcie do swojego dormitorium.
Dziewczynki posłusznie wyszły z pomieszczenia.
- A wy... zachowaliście się bardzo nie odpowiedzialnie, ale gdyby nie wy to by mogło stać się coś złego. No cóż... po 10 punktów za każdego z was dla Gryffindoru. - uśmiechnęła się i kazała im wyjść.
Chłopcy pobiegli do pokoju wspólnego zastanawiając się dlaczego dziewczyny wzięły całą winę na siebie.       
                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz