sobota, 17 października 2015

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 3

  Zapakowali się do samochodu i ruszyli przed siebie. 
 Nawet wuj Vernon czerwony jak nigdy nie wiedział gdzie zmierzają. Jechali przez bardzo długi czas. Nagle zatrzymali się na jakieś plaży. Wuj błyskawicznie wysiadł z samochodu i gdzieś pobiegł. Czekali na niego przez jakieś 10 minut, ale wydawało im się, że trwało to godzinę
- Wysiadamy! - oznajmił.
Wzięli swoje walizki i poszli za wujem. Laura i Harry nie mieli bagaży więc targali rzeczy Dudley'a.
Nagle wszyscy się zatrzymali.
- Tutaj nikt nas nie znajdzie! - powiedział z zadowoleniem wuj Vernon, wskazując na jakąś chatę na małej wysepce.
- Tata oszalał prawda?- zapytał Dudley swojej matki.
- Na to wygląda.
Kiedy znaleźli się w dwu pokojowej chatce byli przerażeni. Było tam mokro, zimno i na dodatek śmierdziało zgniłą rybą. Wielokrotnie próbowali rozpalić ogień, ale się im nie udawało, bo drewno było tak przemoknięte, że to było wprost nie możliwe. Więc poszli spać głodni. Wuj Vernon i ciotka Petunia spali w jednym pokoju na zapadniętym łóżku, Dudley spał w drugim na kanapie, a Laura i Harry musieli sobie znaleźć najmiększy skrawek podłogi. Jutro miały być ich urodziny więc dzieci narysowały na podłodze z kurzu wielki tort z napisem: "Wszystkiego najlepszego". Wybiła północ. Rodzeństwo zdmuchnęło kurzowe świeczki.
- Wszystkiego najlepszego braciszku. - powiedziała Laura z błyskiem w oku.
- Wszystkiego najlepszego. - odpowiedział Harry z uśmiechem.
 Nagle coś zaczęło walić w drzwi. Dzieci od razu
 poderwały się na nogi. Drugi raz coś uderzyło w nie. Dudley także wstał, a na schodach było wujostwo. Wuj Vernon trzymał strzelbę w ręce. Drzwi się przewróciły. Do chatki weszła bardzo duża postać z bujną brodą. Na jego twarzy było widać tylko małe, brązowe oczy i wielki uśmiech.
- Naprawi się. - oznajmił i bez problemów wstawił drzwi w zawiasy.
Podszedł to wuja i ciotki i wykrzywił strzelbę. 
- Harry! Laura! Ale wyrośliście! Byłbym zapomniał. Udało mi się nawet na tym usiąść, ale smak nie powinien się zmienić.
Wyjął mało pudełeczko i wręczył dzieciom. Gdy je otworzyły zobaczyły tam mały torcik z zielonym lukrem.
- Dziękujemy. 
- Ale chwila kim pan jest? - zapytał Harry.
- Jestem Rubeus Hagrid. Mówcie mi Hagrid. Jestem strażnikiem kluczy i gajowym w Hogwarcie. A no właśnie to list do was zgadza się?
Wyjął z jednej z kieszeń list, który wujostwo zabronili im przeczytać. Laura wyciągnęła rękę i wzięła kopertę. Było na niej napisane: Państwo L. i H. Potter, Podłoga, Chata na skale, Morze. Dziewczynka wyjęła list i przeczytała na głos:
HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA
~~~~
Dyrektor: Albus Dumbledore
(Order Marlina Pierwszej Klasy,Wielki Czar.,Gł. Mag,
Najwyższa  Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)
     Szanowne Państwo Potter,
     Mamy przyjemność poinformowania Państwa, że zostaliście przyjęci do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy państwa sowy nie później niż 31 lipca.
Z wyrazami szacunku,
 Minerva McGonagall
Minerva McGonagall
zastępca dyrektora
           
 Pytania eksplodowały w głowie rodzeństwa jak 
fajerwerki. Ale zaczęli powoli.
- To musi być jakaś pomyłka. My nie możemy być czarodziejami.
- Jak to nie możecie? Przecież wasi rodzice byli to wy i też będziecie.
- Ale nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowy.
- WY WYPADKU SAMOCHODOWYM!? Co te wstrętne mugole wam naopowiadały? Cholibka to wy nic nie wiecie?
- A co mamy wiedzieć?
- Wasi starzy nie zginęli w żadnym wypadku. No więc tak... to się chyba zaczęło od... od takiego gościa... ale naprawdę, trudno w to uwierzyć, że nie znacie tego imienia, każdy w naszym świecie je zna...
- Kogo?
- No... Nie lubię wypowiadać tego imienia, jak nie muszę. Nikt tego nie lubi.
- Dlaczego?
- Garbate Gargulce, dzieci, ludzie wciąż mają pietra. Cholibka, nie jest lekko. No więc był jeden czarodziej, który.... no... zeźlił się. Znaczy się, zrobił się zły jak diabli. Gorszy. Gorszy niż gorszy. A nazywał się...
Hagrid przełknął ślinę, ale nic nie powiedział.
- Może to napiszesz? - podsunęła Laura.
- A czy ja wiem jak to się piszę? No dobra.... Voldemort. - Wzdrygnął się. - Tylko nie każ mi tego powtarzać. No więc... czarodziej, jakieś dwadzieścia lat temu, zaczął się rozglądać za takimi, co będą go słuchać. No i znalazł sobie kilku... jedni mieli stracha, drudzy pewno chcieli móc to, co on, bo naprawdę był potęgom, niech skonam. To były czarne dni. Nie wiedzieliśmy komu możemy ufać, unikaliśmy obcych czarodziejów i czarodziejek. Było coraz gorzej, a on coraz bardziej się panoszył. Tylko w Hogwarcie jeszcze było bezpiecznie. Dumbledore był jedynym gościem, przed którym Sam-Wiesz-Kto wymiękał. Tak czy owak nie śmiał zająć szkoły. Wasi starzy byli w czarach najlepsi. Mówię wam, w Hogwarcie nie było na nich mocnych! Może dlatego Sam-Wiesz-Kto nie próbował ich przedtem przekabacić... wiedział, że są za blisko Dumbledore'a, żeby się zadawać z Ciemną Stroną. Może myślał, że ich namówi... a może po prostu chciał się ich pozbyć. Nie wiem. Wiadomo tylko, że pojawił się na osiedlu, gdzie mieszkaliście. Dziesięć lat temu w Noc Duchów. Wy mieliście dopiero rok. Przyszedł do waszego domu i..i...
Zaczął płakać. Wyciągnął brudną chusteczkę, wytarł nos i ciągnął dalej.
- Przepraszam, ale to takie smutne. Ja znałem waszą mamuśkę i  waszego ojca, to byli naprawdę fajni ludzie. No więc Sam-Wiesz-Kto ich zakatrupił na śmierć. A później... i to jest coś co się nie mieści w głowie... próbował zabić i was. Ale nie mógł. Nigdy was nie zdziwiło, skąd macie ten sznyt na czole? To nie jest zwykłe rozcięcie. Takie coś zostaje, kiedy ktoś cię łupnie jakimś złym zaklęciem.... Rozwaliło waszych starych, rozwaliło cały dom... a was...  nic, tylko szrama. I właśnie dlatego jesteście sławni. On zabił największych czarodziejów i czarodziejki naszych czasów... McKinnonów, Bonesów, Prewettów.... a wy byliście niemowlakami, a jednak przeżyliście.
W ich głowach działo się coś dziwnego i bardzo nie przyjemnego.
- Chwila, chwila... to znaczy, że oni wszystko wiedzieli i nic nam nie powiedzieli?! - zdziwił się Harry.
- Tak wiedzieliśmy o wszystkim, ale nie chcieliśmy mieć kolejnych dziwaków w rodzinie.
- Dursley ja cię ostrzegam! Jeszcze będziesz im robić wodę z mózgu to pożałujesz. - warknął Hagrid i wziął swój różowy parasol celując w zadek Dudley'a i nagle wyrósł mu świński ogonek.
- Aaaaaaaa! Mamooo! - krzyknął Dudley i pobiegł na górę, a jego rodzice za nim.
- Tylko nie wspominajcie o tym nikomu dobrze? - zapytał Hagrid z zadowoleniem.
Dzieci pokiwały głowami.
- Ale co się stało z Sam-Wiesz-Kim ?
- No właśnie. Dobre pytanie. Nie wiadomo. Niektórzy twierdzą, że się gdzieś rozpłynął, ale ja wiem swoje. Wy dzieci. Coś w was jest. Coś co się wydarzyło tamtej nocy, czego się nie spodziewał... nie mam pojęcia co to było, nikt tego nie wie... ale coś w was jest, co go skasowało, i to jest fest.
- Hagridzie - powiedzieli cicho - chyba zaszła jakaś pomyłka. My nie jesteśmy czarodziejami.
- Żadnymi czarodziejami, tak? I nigdy nic dziwnego się nie działo kiedy byliście smutni albo źli?
Dzieci spojrzały na siebie. Teraz przypomniały im się te wszystkie dziwne rzeczy. Kiedy ścigała ich banda Dudley'a jakimś cudem udawało im się uciec, albo ta znikająca szyba w terarium. Spojrzeli na Hagrida uśmiechnięci.
- No widzicie? Sami zobaczycie, że w Hogwarcie będziecie sławni, i całkiem słusznie. 
Hagrid spojrzał na zegarek.
- O cholibka, musimy się zbierać. Macie mój płaszcz, żebyście nie zmarzli.
Dzieci wzięły płaszcz i go na siebie narzuciły. 
Był wielki więc bez problemu się w nim zmieścily. Wyszły za olbrzymem i wsiedli do dziwnego pojazdu, który przypominał im motor, ale nie był taki zwykły, był to latający motor. Po paru minutach zasnęli.

 

  

3 komentarze:

  1. Tako o: nigdy nie czytałam ff o Potterze, bo zazwyczaj trafiałam na Dramione, więc jestem mile zaskoczona c:
    Styl widzę, ze utrzymujesz, jak w książce, więc tez super. No i takie typowe 'powiedzenia', jak u np. Hagrida, czyli na razie same plusy ^^
    'Tylko nie wspominajcie o tym nikomu dobrze? - zapytał Hagrid z zadowoleniem.' tu bym zmieniła to 'zapytał', bo w właściwie, to była to prośba, ale to tak tylko mówię, nie musisz mnie w ogóle słuchać, to Twój tekst, Twoja wizja :)
    Wybrałaś chyba idealną czcionkę, mimo że trochę ciężko się czyta, ale jest bardzo przyjemna i pasuje do Pottera, to samo z tłem, bardzo tu ładnie!
    death-frisbee.blogspot.com
    Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś zajrzała :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa ;) Na pewno zajrzę na twojego bloga ;)

      Usuń