wtorek, 26 stycznia 2016

"Harry Potter i ja".

                         ROZDZIAŁ 48
            
Na drugi dzień, zaraz po lekcjach, 
kiedy uczniowie (w tym Harry, Hermiona i Ron) wracali z lekcji zielarstwa przed wejściem do zamku stało trzech mężczyzn. Dumbledore, jakiś człowiek ubrany na czarno i sam Korneliusz Knot. Przyjaciele wiedzieli co to oznacza: wyrok Hardodzioba zbliżał się coraz szybciej. Czym prędzej pobiegli do pokoju wspólnego Gryffindoru, wzięli pelerynę niewidkę i szczelnie się nią okryli. Tak, żeby nie był ich widać. Kiedy byli już tego pewni pognali do domku Hagrida. Zapukali w drzwi i czekali. Usłyszeli szczekanie Kła i otwierające się drzwi. Stanął w nich olbrzym. Rozglądnął się i już chciał zamykać drzwi kiedy przyjaciele zdjęli pelerynę. Hagrid lekko podskoczył i zapytał wściekłym głosem:
- Co wy tu robicie?!
- Przyszliśmy cię odwiedzić przed wiesz sam czym - powiedział Ron.
- Nie powinniście tutaj przychodzić! - mimo tych słów zachęcił przyjaciół do wejścia. - Jak ktoś się dowie, że tutaj przyszliście, to będziecie mieć kłopoty.
Hagrid cały drgał ze zdenerwowania. Przyjaciele usiedli razem z nim na kanapie, a Hermiona poszła zrobić herbatę. Chłopcy rozmawiali z Hagridem na różne tematy, lecz olbrzym najbardziej interesował się Laurą. Nagle usłyszeli wszask Hermiony. Zanim zdążyli zapytać co się stało, dziewczynka podeszła do nich i z przerażeniem postawiła przed nimi słoik.
- Eeee.... przestraszyłaś się słoika? - zdziwił się Harry.
- Nie! - oburzyła się i wysypała jego zawartość.
- Parszywek! - krzyknął radośnie Ron i porwał w ręce starego szczura. - Jak on się tu znalazł?
- Musiał od ciebie uciec, co oznacza, że Krzywołap nawet go nie dotknął - oznajmiła Hermiona i usiadła obok nich.
- Najważniejsze, że nic mu nie jest - powiedział rudowłosy i wepchnął szczura do kieszeni.
Usłyszeli czyjeś kroki. Hagrid wstał i wyjrzał przez okno. Do jego chatki zbliżał się Knot z tajemniczym mężczyzną oraz Dumbledore.
- Cholibka! Już są! Wyjdźcie tylnymi drzwiami!
Harry wziął pelerynę niewidkę i razem z Ronem i Hermioną wyszli z domu ich przyjaciela. Przeszli obok zdenerwowanego Hardodzióba i schowali się za murkiem, aby posłuchać rozmowę.
- Witaj Hagridzie - powiedział Knot kiedy weszli do chatki.
- Psorze, pan wie... proszę - prosił Hagrid Dumbledore'a.
- Hagridzie, ja nie moge nic zrobić. Jednak będę ci towarzyszył - odpowiedział ochrypłym głosem dyrektor.
Nastała niezręczna cisza, którą przerwał Korneliusz Knot.
- Dobrze, więc do rzeczy - oznajmił smutnym głosem i wyjął zza kurtki w prążki zwój pergaminu i zaczął czytać jego zawartość. Kiedy był już przy końcu, Hermiona powiedziała drżącym głosem:
- Chodźmy, nie chcę na to patrzeć.
Wstali i pobiegli w stronę zamku. Zatrzymali się nieopodal lasu żeby jeszcze raz zobaczyć Hardodzioba. Właśnie wtedy kat z ogromną siekierą robił zamach i.... i narzędzie zatopiło się w szyi zwierzęcia. Był to okropny widok. Hermiona była tak przerażona, że przytuliła się do Rona. To był najsmutniejszy widok, jaki kiedykolwiek widzieli. Mimo podłych nastrojów i chęci pójścia do Hagrida, przyjaciele ruszyli w stronę zamku. Nagle ku ich zdziwieniom w ich kierunku biegł przerażony Malfoy. Przyjaciele nie zwracali na niego uwagi.
- Potter! - wydyszał.
- Czego chcesz, Malfoy?
- Twoja siostra.
- Coś z Laurą? - zaniepokoiła się Hermiona.
- Coś z nią nie tak. Ona... ona wyszła z zamku. Tak jakby coś ja opętało. Jakby ktoś kierował jej ciałem.
- Gdzie ona jest? - zapytał Ron uspokajając Parszywka, który miotał się w jego kieszeni.
- Chodźcie!

                     Przyjaciele mimo obawy, że Malfoy robi sobie z nich żarty, pobiegli za Ślizgonem. Kiedy znaleźli się dosyć blisko bijącej wierzby, ujrzeli stojącą niedaleko Laurę. Stała do nich tyłem i miała spuszczoną głowę. Podeszli bliżej i wtedy się odezwała, lecz jej głos nie był taki samy. Był jeszcze zimniejszy niż ten, który miała przez ostatnie kilka tygodni. Był obcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz