piątek, 8 stycznia 2016

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 43

Następnego dnia była sobota.
Dzisiaj wszyscy uczniowie (oprócz Laury i Harry'ego) wybierali się do Hogsmeade. Rodzeństwo tego dnia było bardzo przygnębione, choć Ron i Hermiona próbowali ich pocieszyć na wszystkie sposoby. Humor jeszcze bardziej im się popsuł po wizycie u Hagrida. Dowiedzieli się tam, że przyszedł list z ministerstwa w sprawie Hardodzioba. Hagrid cały czas płakał i był zrozpaczony. Okazało się, że pan Lucjusz Malfoy bardzo się postarał żeby Dziobek miał surowy wyrok. Postanowiono, że jednak najpierw Hagrid będzie musiał się z nim stawić w sądzie. Przyjaciele postanowili mu pomóc i przygotować jak najbardziej przekonujące argumenty, aby umorzyć wyrok. Zdecydowali się przeszukać księgi wieczorem, kiedy Hermiona i Ron wrócą z Hogsmeade. Kiedy wszyscy uczniowie zbierali się przed bramą wejściową, Laura i Harry postanowili pójść do pustego dormitorium. Po drodze jednak coś ich zatrzymało. Byli to Fred i George, którzy uśmiechali się od ucha do ucha. Jeden z nich trzymał w ręce pergamin.
- Mamy coś dla was - powiedział Fred i wcisnął Harry'emu pergamin w ręce.
- Arkusz pergaminu? - zdziwił się chłopiec i spojrzał na siostrę, która zrobiła to samo, po czym znów patrzyli na bliźniaków.
- Nie jakiś tam zwykły arkusz pergaminu! - oburzył się George. - To jest mapa, która pozwoliła nam bliżej poznać mury Hogwartu. Są na niej pokazani wszyscy, którzy się tutaj znajdują oraz tajemne przejścia, o których nie wie nawet Filch. Była z nami od początku nauki, a teraz przekazujemy ją wam w spadku.
Laura wzięła od brata pergamin i go rozłożyła.
- Nie chcę nic mówić, ale... tutaj nic nie ma.
- No bo trzeba ją otworzyć - powiedział Fred i przyłożył różdżkę do arkuszu. - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
Na mapie zaczęły się pojawiać kontury i w końcu także napis: Panowie Lunatyk, Gilzdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić             MAPĘ HUNCWOTÓW.
- Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz. Tyle im zawdzięczamy! - powiedział wdzięcznie George.
- Szlachetni mężowie, niezmordowani w udzielaniu pomocy nowemu pokoleniu łamaczy prawa - dodał dumnie Fred.
Laura rozwinęła jeszcze bardziej mapę i zobaczyła krążący po gabinecie punkt, pod którym widniał napis Severus Snape.
- Woow - powiedzieli równocześnie Laura i Harry.
- Tutaj - Fred wskazał na posąg jednookiej czarownicy. - jest przejście do Hogsmeade. Jest najbezpieczniejsze. Weźcie mapę ze sobą, a ona wam już pomoże. 
- My już lepiej pójdźmy, bo się spóźnimy - powiedział George i się odwrócili.
- Chłopaki! Powiecie nam jak ją zamknąć? - zapytała Laura.
- Aaaa, no jasne - powiedział Fred i wraz z bratem wrócili.
George przystawił swoją różdżkę do mapy i powiedział:
- Koniec psot!
Rysunki i napisy tak jakby wsiąkły w pergamin. Arkusz wydawał się jakby był całkowicie czysty i nie wzbudzał żadnych podejrzeń.
- To do zobaczenia w Hogsmeade! - powiedzieli bliźniacy równocześnie i ruszyli w stronę drzwi wyjściowych.
Laura wsunęła mapę do torby i z Harrym pobiegła do dormitorium. Wzięli pelerynę niewidkę, sakiewkę z pieniędzmi i ruszyli w stronę posągu jednookiej czarownicy. Przez całą drogę patrzyli, czy przypadkiem ktoś za nimi nie idzie. Kiedy znaleźli się za posągiem. Za bardzo nie wiedzieli co robić. Nagle zobaczyli na mapie, że obok ich imion, widniał też napis Dissendium. To było zaklęcie. Harry wyjął różdżkę i je wypowiedział, a garb jednookiej czarownicy się otworzył i ukazał wąską ścieżkę. Rodzeństwo bez zastanowienia do niego weszło. Szli bardzo długo, a kiedy znikli z mapy, zamknęli ją i schowali do torby Laury. szli bardzo długo i przy okazji bardzo się zmęczyli. Wchodzili w górę po schodkach i w dół. W końcu doszli do końca korytarza i zobaczyli otwór w suficie. Otworzyli go i ujrzeli jakieś jasne, puste pomieszczenie. Wyszli z ciemnego korytarza. Byli w jakimś sklepie w Hogsmeade, bo słyszeli dochodzące głosy uczniów. Zarzucili na siebie pelerynę i przeszli z pomieszczenia do drugiego, gdzie było mnóstwo ludzi. Zobaczyli jak Ron i Hermiona z pełną torbą wychodzą ze sklepu. Był to sklep ze słodyczami, który nazywał się Miodowe Królestwo. Szli za przyjaciółmi tak długo, aż ci usiedli przed wrzeszczącą chatą (wiedzieli jak się nazywa, bo widniała przed nim tabliczka z nazwą). 
- Co, Weasley? Ciągnie cię do tego domu, co? Jest całkiem podobny to twojego - zadrwił Malfoy, a Crabbe i Goyle zaśmiali się, co brzmiało jakby stado osłów zakrztusiło się słomą. Ron porwał się na nogi, a Hermiona razem z nim.
- Jakiś problem, Malfoy? - powiedział wkurzony Ron.
- Ja go nie mam, ale ty chyba tak. Nie dziwię się, że tak się denerwujesz. Ten dom wygląda lepiej niż twój.
Ron prawie rzucił się na Dracona, ale na szczęście Hermiona go powstrzymała. Harry i Laura się zdenerwowali, bo nie lubili kiedy ktoś obraża ich przyjaciół. Nabrali garście błota i rzucili w Malfoy'a i jego goryli. Ci zaczęli tak panikować, że Ron i Hermiona zamiast być przerażeni, nie mogli powstrzymać się od śmiechu. W końcu Ślizgoni byli cali od błota. Crabbe i Goyle już uciekali, kiedy peleryna niewidka lekko osunęła się z ciał rodzeństwa, ukazując ich mundurki. Malfoy wiedział już, że to są Gryfoni, ale na szczęście ze krzykiem uciekł ze swoimi przyjaciółmi. Ron i Hermiona spojrzeli zdziwieni w miejsce, w którym przed chwilą było widać kawałek mundurka Gryfona. Rodzeństwo rozejrzało się, czy przypadkiem nikt ich nie widzi i powiedzieli:
- Psst! To my.
Ron otworzył buzie z zaskoczenia, a Hermiona zrobiła oburzoną minę. Przyjaciele szybko ruszyli w stronę jakiegoś pubu, a rodzeństwo za nimi. Weszli tam i usiedli w jakimś ustronnym miejscu. Kiedy upewnili się, że nikt ich nie rozpozna, sciągnęli pelerynę.
- Co wy tu robicie?! Nie powinno was tu być! Dumbledore robi wszystko żeby was chronić przed Blackiem, a wy sobie tak po prostu wychodzicie z Hogwartu?! - mówiła zdenerwowanym pół szeptem Hermiona.
- Hermiono, nie przejmuj się - uspokajał ją Harry. - Nikt się nie zorientuje. Wrócimy do zamku przed wami.
Dziewczyna prychnęła i poszła kupić coś do picia. Wróciła z czterema kuflami.
- To piwo kremowe, jest pyszne. Pijcie - zachęcił ich Ron, więc rodzeństwo spróbowało. Faktycznie było pyszne. 
Teraz właśnie mieli wyjaśniać, jak się tu znaleźli, ale do pubu weszli profesor McGonagall, profesor Flitwick i sam Korneliusz Knot. Rodzeństwo szybko weszło pod stół, aby ich nie zauważyli, bo usiedli w stoliku obok. 
- Trudna sprawa z tym Blackiem - oświadczył w końcu Knot, mieszając swoją herbatkę. - Przez niego musieliśmy wnieść specjalne zabezpieczenia, żeby Harry i Laura Potterowie byli bezpieczni.
-  A właściwie, czemu oni są w takim niebezpieczeństwie? - zaciekawił się profesor Flitwick.
- To bardzo długa i bolesna historia. Na szczęście Potterowie byli tak mali, że tego nie pamiętają. Syriusz Black przyjaźnił się z ich ojcem, Jamesem. Każdy wie, że to byli największe urwisy w dziejach Hogwartu. Kiedy na świat przyszedł Harry, a kilka sekund po nim jego siostra, James mianował go ojcem chrzestnym chłopca. Laura miała na tyle dużo szczęści, że jej ojcem chrzestnym został Remus - tutaj ich zatkało, a zwłaszcza Harry'ego i Laurę. Właśnie dowiadywali się prawdy. - Dziewczynka miała szczęście. Kto by pomyślał, że Black przejdzie na stronę Sami-Wiecie-Kogo. Kiedy Sami-Wiecie-Kto zaczął się interesować Potterami, ci uczynili Blacka strażnikiem ich tajemnicy, a ten ich wydał. Przez niego James i Lily zginęli... po prostu ich zdradził - po tym spojrzał na zegarek. - Uu.... już ta godzina? Myślę, Minerwo, że pora już zbierać uczniów. O tej porze nigdzie nie jest bezpiecznie.
- Oczywiście - odpowiedziała nieco przerażona profesorka i zaczęła się ubierać wraz z profesorem Flitwickiem. Kiedy wyszli, Laura i Harry wyszli spod stołu z oszołomionymi minami. Spojrzeli na siebie, a potem na przyjaciół. Nie chcieli dopuścić do siebie tych słów. Dowiedzieli się, że Black jest ojcem chrzestnym Harry'ego, a profesor Lupin Laury. Po chwili siedzenia w ciszy postanowili się zbierać. Ron i Hermiona ruszyli na zbiórkę, a Laura i Harry pod peleryną niewidką w stronę Miodowego Królestwa, w którym znajdowało się przejście do Hogwartu. Kiedy wyszli z przejścia ukrytego w garbie jednookiej czarownicy, usłyszeli gwar rozmów. Byli to uczniowie wracający z Hogsmeade. Teraz im się przypomniało, że Malfoy zobaczył kawałek ich ubrań. Szybko zaczęli biec w stronę dormitorium, ale niestety wpadli na profesora Snape, który nakazał im pójść z nim do jego gabinetu.
- Pokażcie kieszenie - nakazał surowym tonem i mierząc ich zimnym spojrzeniem.
- Mógłby pan podać powód, dla którego mielibyśmy to zrobić? - zapytała pewnie Laura.
Profesor spojrzał na nią groźnie i odpowiedział:
- Pan Malfoy, prawdopodobnie widział wasze fragmenty ubrań w Hogsmeade, a z tego co wiem, wy tam nie powinniście być. Proszę mi nie mówić, panno Potter, że pan Malfoy ma jakieś zwidy. A teraz... opróżnijcie kieszenie.
Rodzeństwo nie miało wyboru. Opróżnili wszystkie kieszenie. Na szczęście peleryna niewidka była w torbie Laury. Niestety, Harry wyjął ze swojej kieszeni mapę, która była zwykłym pergaminem, bo ją zamknęli, ale profesor tak czy siak się nią zainteresował. Porwał ją w swoje ręce i przyłożył do niej różdżkę.
- Pokaż mi swoją tajemnicę! - syknął, lecz mapa nie reagowała. - Jestem profesor Severus Snape! Nakazuję ci ujawnić swoją tajemnicę!
Na mapie zaczęły się pojawiać napisy, jednak nie te same, co zawsze widniały na pierwszej stronie. Były to jakieś wypowiedzi. Brzmiały tak:
- Pan Lunatyk przesyła wyrazy szacunku profesorowi Snape'owi i uprasza go, by zechciał nie wtykać swojego długiego nochala w sprawy innych ludzi.
- Pan Rogacz zgadza się z panem Lunatykiem i pragnie dodać, że profesor Snape jest wrednym głupolem.
- Pan Łapa pragnie wyrazić swoje zdumienie, jak taki kretyn mógł zostać profesorem.
- Pan Glizdogon życzy profesorowi Snape'owi miłego dnia i radzi mu umyć włosy, bo kleją się od łoju.
Harry i Laura zaśmiali się w myślach, a profesor Snape sprawiał wrażenie bardziej zdenerwowanego, niż zwykle. Nagle z kominka wyłonił się profesor Lupin, a rodzeństwu przypomniało się o tym co usłyszeli. To był właśnie ojciec chrzestny Laury. Profesor Snape okrył profesora Lupina groźnym spojrzeniem i wcisnął mapę w ręce.
- Poznajesz to? 
Profesor Lupin zdawał się zdumiony i jednocześnie zadowolony patrząc na mapę. Tak jakby był..... dumny? Po chwili spojrzał na rodzeństwo, a później na profesora Snape'a.
- Taak, poznaję. Mógłbym zabrać Potterów?
- Naturalnie.
Laura i Harry wyszli za profesorem Lupinem i ruszyli w stronę jego gabinetu. Mieli ochotę zapytać o to wszystko co usłyszeli w pubie, ale wtedy wydałoby się, że byli w Hogsmeade. Zatrzymali się przed drzwiami do gabinetu. 
- Skąd to macie? - zapytał pokazując im mapę.
 - My... to.... znaleźliśmy - odpowiedział szybko Harry.
- No dobrze - odpowiedział niedowierzająco. - A teraz to zabieram. Cieszcie się, że nie idę z tym do dyrektora. Idźcie do pokoju wspólnego.
Po tych słowach wszedł do
swojego gabinetu, a rodzeństwo ruszyło w stronę pokoju wspólnego. W salonie zastali już Hermionę i Rona szukających czegoś, co pomogłoby Hagridowi. Przyłączyli się do nich. Kiedy zrobiło się późno, Ron poszedł sprawdzić, jak czuje się Parszywek po porcji leków. Nagle usłyszeli pisk i tupot stóp zbiegających po schodach. Przed nimi pojawił się Ron z poplamionym krwią prześcieradłem i z przerażoną miną.
- Tutaj był Parszywek! A teraz go nie ma! - wrzeszczał zdenerwowany, wymachując materiałem. - Jestem pewny, że to jego krew!
Po schodach zszedł rudy kot Hermiony, Krzywołap i usadowił się obok niej.
- To on! Męczył Parszywka już od dawna! A kiedy nakazała się okazja to go zamordował!
- Ron, nie histeryzuj..... na pewno znajdzie się jakieś logiczne wyjaśnienie - próbowała go uspokoić Hermiona.
- Histeryzować?! Gdybyś pilnowała tego przeklętego kota to by nic się nie stało!
Hermiona prychnęła, pozbierała swoje książki (a miała ich bardzo dużo) i pobiegła na górę. Laura pokręciła głową i ruszyła za nią. Było widać, że była zła na Rona za to, że tak oskarżył Hermionę.
- Dokończcie resztę! - krzyknęła na końcu.
Na najbliższej lekcji z Hagridem
dali mu przygotowaną przemowę. Hermiona i Ron od czasu zaginięcia Parszywka nie odzywają się do siebie, przez co Laura i Harry byli w trudnej sytuacji. W końcu pogadali o tym i zdecydowali, że Harry będzie przez czas tej kłótni trzymać się z Ronem, a  ona z Hermioną. Tak też zrobili.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz