poniedziałek, 18 stycznia 2016

"Harry Potter i ja".

ROZDZIAŁ 46

Lekcja obrony przed czarną magią
stała się najbardziej lubianym przedmiotem. Lekcje z profesorem Lupinem były bardzo ciekawe. Przerobili Czerwone kapturki, boginy, zwodniki, druzgotki i kappy. Dzisiaj, kiedy mieli nadzieję na kolejną interesującą lekcję, wszystko się zmieniło. Kiedy byli już w klasie i czekali na profesora Lupina do pomieszczenia wszedł inny, najmniej lubiany nauczyciel. Profesor Snape. Szybkim krokiem podszedł do biurka i powiedział ostrym głosem:
- Otwórzcie na stronie 567.
Uczniowie z posępnymi minami otworzyli na wskazanej stronie. 
- Wilkołaki? Dopiero co przerobiliśmy kappy. Tą lekcję mieliśmy mieć dopiero za miesiąc - zdziwiła się Hermiona.
- Czy ktoś, panno Granger, pytał cię o zdanie? Jeszcze raz, a twój dom straci punkty - odpowiedział mroźnym głosem profesor.
Snape odwrócił się i rozwinął papier, na którym były rysunki i napisy.
- Czy ktoś wie, co to są wilkołaki?
Tylko Laura i Hermiona podniosły ręce.
- Nie? No dobrze...
- Ja wiem, panie profesorze... i Hermiona także - powiedziała spokojnym głosem Laura, choć w środku taka nie była.
- Ktoś ci pozwolił coś powiedzieć, panno Potter?
Laura nie zważając na słowa nauczyciela powiedziała:
-  Wilkołak występuje na całym świecie, chociaż podejrzewa się, że pochodzi z północnej Europy. W wilkołaka można się zamienić wyłącznie na skutek ugryzienia przez jednego z nich. Nie znaleziono jeszcze na to lekarstwa, ale ostatnie odkrycia w dziedzinie eliksirów zmniejszyły wydatnie najgorsze symptomy przemiany. Raz w miesiącu, przy pełni księżyca, zazwyczaj normalny, o zdrowych zmysłach czarodziej lub mugol zamienia się w krwiożerczą bestię. Jako jedne z nielicznych fantastycznych zwierząt, Wilkołaki specjalnie poszukują ludzi, ponieważ jest to ich ulubiona zdobycz - powiedziała jednym tchem, a na końcu zamrugała szybko powiekami.
- Tego już za wiele! Minus 10 punktów dla Gryffindoru!
Gryfoni nie widzieli powodu, z którego profesor tak postąpił, jednak nie dziwili się, gdyż Snape za wszystko odejmował im punkty. Cała lekcja była taka sama. Nikt się już nie odezwał ani słowem. Kiedy profesor Lupin wrócił ze zwolnienia, gdyż był chory (a przynajmniej wszyscy tak myśleli, oprócz Laury i Hermiony) połowa uczniów, którzy zdążyli mieć lekcję obrony przed czarną magią z  profesorem Snapem zaczęła się skarżyć. nauczyciel mógł tylko ich uspokajać, że się tym zajmie. 
 Nadszedł luty, który był najlepszym
 miesiącem w całym roku szkolnym. Najlepszym, ponieważ Harry w końcu odzyskał swoją ukochaną miotłę. Profesor McGonagall oddała ją po dwóch miesiącach "badań" i stwierdziła, że nie jest zaczarowana i że Harry może już spokojnie na niej latać. 
- A nie mówiłem? Nie potrzebnie zawracałyście jej głowę - powiedział od razu Ron do dziewczyn.
- Nie przesadzaj. Bałyśmy się, że Harry'emu coś się stanie - odpowiedziała Hermiona i obie poszły do biblioteki.
Ten miesiąc mimo wszystko
był także najgorszy i najdziwniejszy. To co się wydarzyło przekonało przyjaciół, że luty mimo odzyskania miotły był okropny i dziwny. Zaczął się dzień, który zapowiadał się całkiem normalnie, lecz taki nie był. Kiedy Harry, Ron i Hermiona wstali zdziwili się, że nigdzie nie ma Laury. Pomyśleli, że jest już na śniadaniu więc poszli do Wielkiej Sali. Ku ich zdziwieniom Laura nie siedziała przy stole Gryffindoru tylko przy stole.... Slitherinu! Szybko tam podeszli. Dziewczyna siedziała obok Dracona (ich największego wroga) i się śmiała. Kiedy rozmowy ucichły spojrzała na nich. Jej oczy były jakieś dziwne... tak jakby.... zamglone.
- Laura, co ty robisz? - zapytała Hermiona.
- Patrzcie kto przyszedł! Mój kochany braciszek ze zdrajcą krwi i szlamą! - powiedziała i Ślizgoni ryknęli śmiechem.
- Co ci jest? - zdziwił się Harry.
- Mi? Chyba coś ci się pomyliło, bo to nie ja zadaję się z rudym... Jakim prawem my w ogóle jesteśmy spokrewnieni? - spojrzała na Dracona, a on wzruszył ramionami.
- Idziesz z nami? - zapytał niepewnie Ron.
- Z wami? Do tej bandy przygłupów? Chyba sobie śnisz....
- Chodźcie.... - powiedziała smętnie Hermiona i wraz z Ronem i Harrym ruszyli w stronę stołu Gryffindoru.
- Jak ja mogłam się z nimi zadawać? - usłyszeli z oddali głos Laury.
Usiedli na swoich miejscach, ale nie mieli ochoty na jedzenie.
- To się dzieje naprawdę? - zmarszczył czoło Ron.
- Chyba tak - odpowiedziała Hermiona.
- Co jej się stało.... - powiedział nadal oszołomiony Harry.
Tak było przez długi czas. Laura zadawała się ze Ślizgonami i cały czas obrażała Gryfonów, a w szczególności Harry'ego, Rona i Hermionę. Przyjaciele nie wiedzieli co robić. Codziennie próbowali dowiedzieć się co jej się stało, ale ona nie chciała z nimi rozmawiać. Nawet nauczyciele zauważyli zmianę w jej zachowaniu, gdyż z przyjacielskiej i mądrej Laury zmieniła się w wredną i oziębłą dziewczynę. 
- Potter! - pewnego dnia przyjaciele usłyszeli głos Malfoy'a.
- Czego chcesz, Malfoy? - zapytał niechętnie Harry.
- Chodźcie - odpowiedział chłopak i kiwnął głową na pusty kąt.
Kiedy się w nim znaleźli Harry powiedział:
- Czego chcesz? Jakoś nie mam ochoty na rozmowę z tobą...
- A myślisz, że ja mam? Chodzi o Laurę...
- O! Nagle zaczęła cię interesować? - zdziwiła się Hermiona i założyła ręcę.
- Czemu ona tak nagle zaczęła się z nami zadawać? - odpowiedział ignorując dziewczynę.
- Też chcielibyśmy to wiedzieć - powiedział Ron.
- Tak sobie myślałem... może jest pod wpływem Imperiusa?
- Imperiusa? Nie... to nie możliwe... bo niby kto miałby ją kontrolować? Jedynie ktoś z nauczycieli - powiedziała Hermiona kręcąc głową. Harry nie dokońca wiedział co to jest "Imperius", ale później stwierdził, że to jakieś zaklęcie.
- A tak w ogóle... to od kiedy ty się tak martwisz o Laurę? - zdziwił się Harry.
- Po prostu nie chcę żeby się zadawała ze Ślizgonami - powiedział chłodno i odszedł. Przyjaciele spojrzeli się na siebie. "Czyżby on się zakochał w Laurze?" pomyśleli. 
Każdy się ich pytał co się dzieje
z Laurą, lecz przyjaciele sami nie wiedzieli. Hagrid przysyłał listy żeby się dowiedzieć, a oni tylko odpisywali: "Nie mamy pojęcia". Martwili się jak długo to jeszcze potrwa. 


2 komentarze:

  1. Ememem...
    Nwm jak to ująć...CUDO!
    Uwielbiam twojego bloga
    I wiem że ostatnio nie komentowałam postów ale wiedz, że jestem twoją wierną czytelniczką <3
    To tak...pozdrawiam i życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń